Rozród jałówek to obszar, w którym wiele jeszcze musimy poprawić.
Stracone szanse
Jałówki są zwykle najbardziej płodnymi zwierzętami w stadzie. Prezentują też najwyższy potencjał genetyczny. Użycie do ich krycia nasienia najlepszych buhajów jest więc uzasadnioną ekonomicznie inwestycją. Jej efekty będziemy mogli zobaczyć, kiedy ich córki rozpoczną pierwszą laktację.
Jak pokazują badania, wydajność krów, których ojcami są najlepsze genetycznie buhaje jest wyższa o 600 litrów, w porównaniu do krów urodzonych w wyniku krycia naturalnego!
Stosując inseminację możemy uzyskać około 300 złotych zysku na każdej laktacji. Taką bowiem przewagę mają selekcjonowane buhaje w odniesieniu do potencjału genetycznego (nawet te poddawane pierwszej wycenie) nad buhajami używanymi do krycia naturalnego.
Tymczasem wielu hodowców wciąż po macoszemu traktuje rozród jałówek. Dlaczego tak się dzieje?
Dlaczego nie inseminujemy jałówek?
Najczęstszymi powodami odstąpienia od inseminacji jałówek są niezadowalające wyniki cielności, brak czasu na wykrywanie rui, brak warunków do łatwego łapania zwierząt.
W tym miejscu należy zadać sobie pytanie jaki wynik współczynnika zacieleń u jałówek jest prawidłowy. Nie ma zbyt wielu badań na ten temat. Z całą pewnością wokół tego tematu narosło wiele mitów i niedopowiedzeń. Hodowcy oczekują bowiem, że jałówki powinny zachodzić w ciążę z niemal 100% procentową skutecznością. Okazuje się, że współczynnik zacieleń waha się od 40 do 75%, średnio wynosi on 57% (są to oczywiście dane amerykańskie). W znacznym stopniu zależy on od poziomu zarządzania stadem jałówek (głównie mam tu na myśli odchów).
Rozwiązaniem powyższych problemów staje się w wielu stadach wpuszczenie byka lub byków. Mają być one remedium na problemy organizacyjne i niską skuteczność krycia. Tylko czy faktycznie jest to prawda?
Obalamy mit
Po zapoznaniu się ze wszystkimi faktami, uważam, że używanie na szeroką skalę krycia naturalnego nie przynosi nam zbyt wiele (o ile przynosi jakiekolwiek) korzyści. Wprawdzie oszczędzamy czas, bo nie musimy wykrywać rui i łapać zwierząt, ale jest to jedynie pozorna oszczędność.
Zwykle hodowcy opierają się na tym, że krycie naturalne charakteryzuje się większą skutecznością. Niestety, nie ma na to żadnych dowodów naukowych. Okazuje się, że może być dokładnie odwrotnie.
Byki, od których pobierane jest nasienie do mrożenia są badane pod względem jakości nasienia oraz występowania potencjalnych chorób. Jeżeli nasienie jest nieodpowiedniej jakości lub buhaj jest zarażony jedną z chorób przenoszonych drogą płciową, to zostaje on wyłączony z użycia.
W przypadku krycia naturalnego, praktycznie nikt nie dokonuje oceny zdolności rozrodczych byka. Jego skuteczność od biedy można zbadać na podstawie ilości ciąż, ale nikt nie zadaje sobie trudu, aby ocenić to w odniesieniu do jednostki czasu.
Badania pokazują, że co czwarty byk wykazuje niezadowalające wyniki płodności! Używanie w stadzie byków o obniżonej płodności lub nosicieli chorób powoduje, że znacząco wydłuża się czas do pierwszego skutecznego krycia, a tym samym rosną koszty (przede wszystkim żywienia – 72-120 zł/szt/dzień).
Błędne jest także twierdzenie, że krycie naturalne jest tańsze. Pozornie może się tak wydawać, bo nie ponosimy kosztów związanych z zakupem nasienia.
Gdybyśmy jednak zadali sobie niemały trud policzenia wszystkich kosztów, okaże się, że programy synchronizacji i krycie w ustalonym czasie kosztują mniej, a wyniki w postaci ilości ciąż, są zbliżone. Jeśli ktoś ma czas i ochotę, to polecam artykuł :
https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S0022030210004662
Wykazano w nim, że koszt naturalnego krycia na szt/rok wyniósł 100,49$, a programów synchronizacji i krycia w ustalonym czasie 67,80$.
Decyduje waga, nie wiek
Problemy z rozrodem jałówek są dosyć powszechne w naszych stadach. Najczęściej wynikają one z błędów popełnionych w odchowie. Jałówki osiągają dojrzałość płciową kiedy ich waga wynosi około30%- 40% masy ciała dorosłej krowy. Po osiągnięciu odpowiedniej wagi oraz w związku z obecnością odpowiedniej ilości tkanki tłuszczowej, dochodzi do uruchomienia szlaków hormonalnych odpowiedzialnych za procesy rozrodcze. Pierwsze kilka cyklów przebiega bez owulacji. Po tym czasie jałówki wchodzą w regularny cykl rujowy, z owulacją pojawiającą się co 18-24 dni.
Jałówki, które przed momentem inseminacji wykazują 2-3 ruje mają największe szanse na zajście w ciążę. Świadczy to bowiem o tym, że ich układ rozrodczy i hormonalny funkcjonują prawidłowo.
Błędy popełnione w odchowie i żywieniu będą skutkowały słabymi przyrostami dziennymi, a te ujemnie wpłyną na możliwość wczesnego krycia. Optymalnym terminem krycia, ponieważ to na nim powinniśmy skupiać naszą uwagę, jest wiek około 15 miesięcy i osiągnięcie 55% wagi dorosłej krowy. W przypadku jałówek rasy h-f jest to około 370-420 kg. Żeby to osiągnąć, jałówki muszą przyrastać około 800 gram dziennie od momentu urodzenia do dnia pierwszej inseminacji. Więcej informacji na temat związku odchowu z rozrodem znajdziecie tutaj: https://wetmonikaruskowska.com/syndrom-piotrusia-pana-u-jalowek/. Nie ma możliwości skompensowania błędów popełnionych na wczesnych etapach odchowu. Zwierzęta w słabej kondycji, nawet jeśli tuż przed kryciem otrzymają lepszą dawkę, nie będą w stanie natychmiast na nią zareagować. Na poprawę wskaźników rozrodu trzeba będzie poczekać. Terapia hormonalna w takiej sytuacji na niewiele się zdaje. Nie jesteśmy w stanie naprawić błędów przy pomocy hormonów.
Synchronizacja lepsza od wykrywania rui?
Moim zdaniem zdecydowanie tak. Synchronizacja i krycie jałówek w ustalonym czasie oszczędza nam wiele czasu, pozwala unikać pomyłek w terminach krycia, dzięki niej możemy też pokryć dużą grupę zwierząt w relatywnie krótkim czasie.
Chcąc oprzeć program rozrodu jałówek o wykrywanie rui, musimy pamiętać, że zajmuje ona sporą ilość czasu, wymaga zaangażowania i systematyczności. Musimy poświęcać na obserwację około 60 minut dziennie, codziennie. Przy dużej ilości prac w gospodarstwie może zwyczajnie nie być na to czasu. Dodatkowo, uciekają nam zwierzęta, które nie wykazują objawów rujowych lub mają je słabo zaznaczone. Dzięki synchronizacji i kryciu w ustalonym czasie unikamy wszystkich tych problemów.
Programów synchronizacji jest całe mnóstwo. Rodzi się pytanie, który wybrać. Wszystko zależy od tego, jakie mamy zdolności organizacyjne. Mam tu głównie na myśli możliwości oddzielenia i łapania zwierząt w celu badania oraz podawania hormonów oraz możliwości regularnego obserwowania rui.
Osobiście coraz bardziej przekonuję się do stosowania wkładek progesteronowych. Wcześniej stosowałam u jałówek protokół OVSynch, podobnie jak u krów. Od kilku miesięcy stosuję połączenie obu tych programów. Zgodnie z rekomendacjami Dairy Cattle Reproduction Council zakładam wkładki na 5 dni stosując jednocześnie protokół OVSynch z podwójnym podaniem prostaglandyny. Jest to niezmiernie ważne ze względu na trochę inny przebieg cyklu u jałówek (tzw. trójfalowość).
Wyniki są bardzo obiecujące. Przy stosowaniu nasienia seksowanego jestem w stanie uzyskać >60% skuteczności pierwszego krycia.
Program ten jest też bardzo wygodny, bo unikamy wielokrotnego łapania zwierząt i powtarzania badania rektalnego. Dzięki wkładkom uzyskujemy wysoki poziom synchronizacji owulacji, co znacząco poprawia wyniki inseminacji.
Podsumowanie
Planowe i systematyczne podejście do rozrodu jałówek powinno być nieodłącznym elementem zarządzania gospodarstwem. Dzięki wysokiej płodności tych zwierząt oraz ich wysokiej wartości genetycznej, stosując do inseminacji nasienie najlepszych buhajów, zwiększamy postęp genetyczny skracając czas konieczny do ujawnienia się pożądanych przez nas cech. Wprowadzając protokoły synchronizacji, oszczędzamy czas i pieniądze bardziej efektywnie angażując obsługę. Dzięki doborowi buhajów pod względem łatwości wycieleń unikamy problemów z ciężkimi porodami. Możemy też lepiej zarządzać stadem, znając dokładne terminy porodów oraz ilość zwierząt, która ma się wycielić. Eliminując krycie naturalne unikamy również rozprzestrzeniania się chorób zakaźnych i unikamy niebezpieczeństwa jakie stwarzają dla ludzi buhaje rozpłodniki.