Szacuje się, że rocznie kliniczne zapalenie wymienia dotyka około 25% krów, a forma podkliniczna – nawet 40%. Dla hodowców oznacza to bardzo duże straty finansowe. A co to oznacza dla krów?
„Choroba zawodowa”
Zapalenie wymienia, czyli mastitis, jest najczęściej występującym schorzeniem krów mlecznych. Jeśli weźmiemy pod uwagę także formę podkliniczną, która przebiega bez widocznych zmian w mleku, a tylko z podwyższoną liczbą komórek somatycznych, to w niektórych stadach może ona dotykać nawet 60 i więcej procent zwierząt. Z powodu olbrzymich strat generowanych przez zapalenie wymienia, od lat znajduje się ono na celowniku rzeszy badaczy i naukowców. Dzięki ich badaniom wiemy już bardzo dużo na temat przyczyn, sposobów zapobiegania i leczenia tej choroby. Niestety, ciągle jeszcze wiemy bardzo mało na temat wpływu mastitis na zachowanie i ogólnie pojęty dobrostan krów mlecznych.
Stan zapalny oznacza ból
Zwierzęta, niestety, nie są w stanie wyrazić słowami, że czują się źle i potrzebują pomocy człowieka, aby ulżył w ich cierpieniu. W przypadku ostrych stanów, takich jak ciężkie zapalenie wymienia na tle E. coli, bez trudu jesteśmy w stanie zauważyć cierpienie krowy. Szacuje się, że takiemu schorzeniu towarzyszy ból o skali 7-8 w ocenie 10-punktowej, co jest porównywalne do bólu towarzyszącemu złamaniu kości, czy trudnemu porodowi. A co z łagodniejszymi formami mastitis, kiedy występują jedynie zmiany w mleku lub w mleku i ćwiartce? One także są bolesne i negatywnie wpływają na zachowanie oraz funkcjonowanie krów!
Odpowiedzią organizmu na wniknięcie chorobotwórczych drobnoustrojów (ponad 95% przypadków zapalenia wymienia jest powodowanych przez bakterie) jest stan zapalny. To skomplikowany mechanizm, składający się z wielu elementów na różnych poziomach (hormonalnym, neurologicznym, zachowania). W jego wyniku powstaje wiele substancji mających na celu ochronę organizmu przed drobnoustrojami. Niestety, niektóre z nich, podobnie jak substancje produkowane przez bakterie, mogą uszkadzać tkanki, a uszkodzenie tkanek nieodłącznie wiąże się z bólem.
Jak rozpoznać złe samopoczucie krów?
Nie tak wcale rzadko możemy się spotkać z opinią, że zwierzęta, a w szczególności bydło, nie odczuwa bólu, bo w jego mózgu nie ma ośrodków odpowiedzialnych za generowanie emocji! Moim zdaniem są to wierutne bzdury!!! Każdy, kto na co dzień opiekuje się zwierzętami i ma w sobie odrobinę empatii, bez trudu dostrzeże, że zwierzę „źle się czuje”.
Objawy wskazujące na chorobę:
- spadek pobrania pokarmu i wody,
- apatia lub pobudzenie (kopanie w trakcie doju, zrzucanie apartu udojowego),
- przyśpieszone tętno i oddechy, podwyższona temperatura,
- zmniejszone interakcje z innymi zwierzętami i otoczeniem.
Kilka razy już pisałam na swoim blogu, że bydło, jako roślinożerca, maskuje objawy choroby. Ma to bardzo duże znaczenie, ponieważ stada stają się co raz większe, a obsługuje je coraz mniejsza ilość ludzi i to w znacznym stopniu utrudnia obserwację zwierząt. Jesteśmy przez to skazani na posługiwanie się zautomatyzowanymi systemami kontroli zwierząt. Są wspaniałe i bardzo ułatwiają pracę, ale czy będą w stanie całkowicie zastąpić człowieka? To już kwestia do dyskusji.
„Wolne od bólu, urazów i chorób”
Tak mówi jedna z wolności dobrostanu. Jest on ostatnio odmieniany przez wszystkie przypadki i budzi sporo emocji wśród hodowców. Tak jak zmienia się hodowla bydła mlecznego, zmieniają się również świadomość i oczekiwania konsumentów. Jak pokazują ankiet, przeprowadzane w wielu krajach, nie chcą oni spożywać produktów, które są okupione cierpieniem zwierząt. Stawia to przed hodowcami, ale także przed innymi ludźmi związanymi z sektorem produkcji mleka, nowe wyzwania. Zasady dobrostanu nie są niczym nowym ani niezwykłym. Wskazują one jedynie na konieczność zapewnienia zwierzętom godnych warunków bytowania, prawidłowej opieki, dostępu do wody, paszy i schronienia oraz możliwości wyrażania naturalnych zachowań.
Osobiście uważam, że w tych zasadach nie ma nic złego, czy też wyjątkowo trudnego w realizacji. Każdemu hodowcy powinno zależeć, aby jego zwierzęta były zdrowe i „zadowolone z życia”, ponieważ wpływa to na poziom produkcji, i zyski gospodarstwa. Mastitis jest doskonałym przykładem, jak dbałość o dobrostan zwierząt przekłada się na ich zdrowotność. Wiedząc, że co czwarta krowa w naszym stadzie może być zagrożona tą chorobą, powinniśmy dołożyć wszelkich starań, by do tego nie dopuścić. I nie musimy do tego angażować kosmicznej technologii! Wystarczy czyste i wygodne legowisko, odpowiednia pasza oraz łagodny, czysty dój.
Antybiotyk wcale nie jest najważniejszy
Około 30% posiewów od krów z zapaleniem wymienia charakteryzuje brak wzrostu bakterii, co jest przeciwwskazaniem do podawania antybiotyków → https://wetmonikaruskowska.com/skuteczny-przepis-na-leczenie-zapalenia-wymienia-u-krow/
To co widzimy w postaci kłaczków czy zmiany koloru mleka niekoniecznie musi świadczyć o zakażeniu i infekcji bakteryjnej. Natomiast w 100% świadczy o toczącym się PROCESIE ZAPALNYM. A on, jak pisałam już wcześniej, jest przyczyną uszkodzenia tkanek i powoduje ból oraz dyskomfort u krów.
Dlatego lekami pierwszego rzutu powinny być leki przeciwbólowe i przeciwzapalne, a NIE ANTYBIOTYKI!!!
Podsumowanie
To oczywiste, że zapalenie wymienia wywiera negatywny wpływ na dobrostan krów mlecznych. Niezależnie od tego czy przebiega łagodnie, czy w ostry sposób. Niestety, wciąż zbyt małą uwagę przywiązuje się do bólu towarzyszącemu temu schorzeniu. Nie jest on w żaden sposób mierzony, ani oceniany, często się go bagatelizuje, a w konsekwencji pozostaje nieleczony.